W dobie indywidualizmu, potrzeby wyróżnienia się, zostanie zauważonym wydaje się naturalnym dążeniem. Są jednak obszary życia zawodowego, w których poniekąd wyróżniać się nie chcesz. A przynajmniej nie w sposób oczywisty.
Dla przykładu, żeby zostać ostatecznie awansowanym na członka kadry zarządzającej musisz prawdopodobnie wyróżniać się myśleniem strategicznym, budować silne zespoły, sprawnie poruszać się w zespołach interdyscyplinarnych czy dać się poznać jako skuteczny lider. Część z tych rzeczy ciężko w ogóle skwantyfikować, a części nie da się ustandaryzować, bo dla różnych ludzi i innych kultur organizacyjnych te same określenia będą definiowane inaczej.
A co, jeśli powiem Ci, że w kwestii szukania pracy (w tym na role najwyższego szczebla) pewne rzeczy da się ustandaryzować, zrobić z nich broń ostateczną i odporną na upływ czasu? Możesz usiąść do tego zadania, zrobić raz a dobrze i potem poza kosmetycznymi poprawkami (wynikającymi zazwyczaj z nowych doświadczeń i sukcesów) niewiele więcej się tym zajmować. Działasz według wysokiego standardu i schematu, który znasz, dopracowałeś przez lata (lub ktoś Ci go podsunął) i sprawdziłeś już jego skuteczność.
O CV raz jeszcze, ale trochę inaczej.
Większość materiałów o tworzeniu CV, na które można natrafić w sieci, jest mocno syntetyczna i nie najlepiej według mnie pokazuje w jaki sposób opisać poszczególne elementy doświadczenia i posiadanych kompetencji, żeby osoba czytająca miała faktyczne pojęcie z kim ma do czynienia.
Przejrzałem i nadal przeglądam CV setek managerów i nadal się dziwię jak często piszą o wszystkim, a przez to o niczym (przykładowe „zarządzanie zespołem” niewiele mówi ani o tym zarządzaniu, ani o zespole).
Aplikując zatem na role managerskie czy dyrektorskie można łatwo wpaść w pułapkę chęci wyróżnienia się, ponieważ chyba powszechną już wiedzą jest to, że na dobrze napisane ogłoszenie (o dobrze napisanym ogłoszeniu, kiedy indziej) aplikuje nawet koło 500 osób (niekoniecznie dobrze dopasowanych do roli). Łatwo pomyśleć sobie „wyróżnij się albo zgiń”.
De facto niezależnie od wyróżnienia się lub nie w takim natłoku CV można faktycznie „zginąć” pozostając niezauważonym. Można jednak zwiększać swoje szanse o dosłownie 1% na każdym etapie szukania pracy nie wiedząc, który z tych uzbieranych po drodze procentów zaowocuje nową pracą. Gotowego przepisu na sukces nie mam, ale mogę podsunąć kilka sposobów i narzędzi na zwiększenie szans.
Wracając do wątku aplikowania na ogłoszenia ze spływem 500 osób – prawdopodobnie nie do końca chcesz się wyróżniać np. CV napisanym na papierze dekoracyjnym czy zbyt długim czytadłem (albo zbyt krótkim, no bo jak jako manager masz się wtedy w nim dobrze przedstawić? Musisz podać konkrety i detale).
Nie chcesz też (naprawdę, powinieneś nie chcieć) wyróżnić się tym, że zakres swoich obowiązków skopiowałeś z treści ogłoszenia, bo „faktycznie te rzeczy robiłem i na pewno zyskam dzięki temu kilka punktów”. Badanie przeprowadzone przez amerykańską firmę CareerBuilder w 2013 pokazało, że 32% rekruterów odrzuca CV, w których zastosowano tę metodę. To samo badanie zresztą mówi, że papier dekoracyjny jest powodem 22% odrzuceń i choćby dlatego nie polecam (ale też dlatego, że po prostu nie przystoi na pewnych stanowiskach).
Na start paradoksalnie zachęcam, żeby nastawić się na możliwość pozostania niezauważonym. Nie, że zawsze, ale czasem już na pewno. Jest to część szukania pracy i trzeba przyjąć to za pewnego rodzaju pewnik. Ktoś gdzieś po prostu nie zauważy, ktoś inny pod innym ogłoszeniem zauważy. Warto nastawić się na to choćby pod kątem zachowania zdrowych zmysłów i spokoju.
No i żeby nie było! Na to, jak jeszcze zwiększyć szanse zauważenia Cię też mam dobre podpowiedzi i chętnie pomogę, no ale tutaj dzisiaj tylko o CV (tu jednak możesz się ze mną skontaktować, jeśli chcesz wiedzieć, jak mogę pomóc z tym zauważeniem Cię).
Co noblista mówi o Twoich szansach?
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze coraz bardziej złożone i rozpowszechniające się systemy ATS (Automated Tracking Systems), czyli systemy ułatwiające prowadzenie rekrutacji pracodawcom i rekruterom. No właśnie. Mają ułatwić pracę pracodawcom i rekruterom. A to ważne, bo nie chcą ułatwić pracy Tobie. Nie Ty jesteś ich klientem.
A rekruterom ułatwiają pracę w taki sposób, że już na starcie Twoje CV jest oceniane przez system pod kątem dopasowania do roli i nadaje Ci gwiazdki, punkty czy procenty. Tworzy swoisty ranking, według którego wierzę, że coraz częściej rekruterzy będą wybierać do kogo w ogóle dzwonić. Możesz być zatem najlepszym możliwym kandydatem, ale mieć nieodpowiednie CV i takim sposobem rekruter, który zadzwoni do najwyżej spozycjonowanych 25 kandydatów zignoruje (słusznie z punktu widzenia swojej efektywności i narzuconych przez firmę / szefa / wewnętrzne sumienie KPI) pozostałych 475. Nawet nigdy nie dowiesz się, że stałeś się ofiarą takiej sytuacji.
Czemu myślę, że właśnie takie decyzje coraz częściej będą podejmować rekruterzy? Z odpowiedzią spieszy Herbert Simon, noblista-ekonomista, który pisze (1972, 1979) o dwóch strategiach podejmowania decyzji w sytuacjach organizacyjnych (i w życiu codziennym również):
- Maksymalizująca – systematyczny przegląd wszystkich dostępnych opcji i wybór optymalnej (marzenie każdego kandydata z dużą pewnością siebie, bo przecież wie, że jest najlepszy).
- Zadowalająca – ograniczony przegląd dostępnych opcji i wybór pierwszej, która jest „wystarczająco dobra” (w sumie wydaje mi się, że w kontekście rekrutacji bycie „wystarczająco dobrym” też może być… dobre. Zwłaszcza, jeśli oznacza otrzymanie pracy).
Jak myślisz, którą z tych strategii w większości uskuteczniają rekruterzy? Tadeusz Sznuk zapewne powiedziałby: „nie wiem, choć się domyślam” (wklejam link na wszelki wypadek, jakbyś nie był pewien, o co chodzi).
Mam nadzieję, że to już wszystko.
Otóż rozczaruję Cię, ale nie. Nie nawiązywałem tu do takich oczywistości jak brak dopasowania do stanowiska lub niezamieszczenie podstawowych i kluczowych z punktu widzenia roli informacji w CV. Zmiennych jest więcej, ale nie znaczy to, że powinieneś się wszystkimi przejmować. To moją pracą jest przejmowanie się nimi, poniekąd zapobieganie i pomaganie Tobie w ogarnięciu chaosu rekrutacyjnego.
Dlaczego zatem nie wszystkim powinieneś się przejmować? Ponieważ jest ograniczona ilość rzeczy, które możesz z tym zrobić. I ważne, żeby zrobić je dobrze, ale tylko te dobre (czy też odpowiednie). Resztę zostawiasz albo przypadkowi, albo jeszcze temu pomagasz w inny sposób, albo pomagam Ci ja (lub inny headhunter / znajomy / rodzina).
Zacznij zatem od napisania dobrego, skutecznego, ale i ponadczasowego CV, które będzie Twoim sprzymierzeńcem i sprawi, że dodasz choć 1% szansy (a prawdopodobnie więcej) na zostanie zauważonym w procesie rekrutacji. Potem jeszcze kawałek drogi przez Tobą, ale od czegoś trzeba zacząć.
To co mam teraz zrobić?
Jeżeli potrzebujesz jasnej instrukcji, przykładów i wskazówek, jak to zrobić, zachęcam Cię do zapisania się do newslettera (gdzie będzie więcej tego typu tekstów oraz przydatnych materiałów w m.in. w kreowaniu kariery zawodowej). W mailu powitalnym otrzymasz link do ściągnięcia PDFa – Skuteczne CV. Wierzę, że dzięki niemu stworzysz takie CV, które wesprze Twoje poszukiwania pracy i paradoksalnie nie wyróżniając Cię (w ten zły sposób) wyróżni Cię (w ten lepszy sposób) na tle pozostałych 499 kandydatów.